Sesje studyjne to pewien rodzaj fotografii przed który broniłem się swego czasu rękami i nogami. Te obawy były zupełnie niepotrzebne.
Jeszcze kilka lat temu, gdy klienci pisali do mnie zapytania i prośby o sesje studyjne- z automatu odrzucałem tego typu zlecenia. Dzisiaj wiem, że wtedy popełniałem duży błąd, ponieważ praca w studio to czysta przyjemność- o czym przekonałem się zupełnie niedawno.
Późna wiosna, lato oraz wczesna jesień to moje ulubione pory roku do fotografowania, na dworze jest ciepło, nie trzeba się opatulać wychodząc na dwór, a cudowne, poranne, bielańskie powietrze gdy idzie się na zlecenie jest nie do opisania. Z radością zarzucam na ramię mojego newsweara i podążam do osoby która chce mieć świetne zdjęcia z konferencji czy fotoreportaż z jakiegoś eventu. Pozostałe miesiące są zimne, mroźne i śnieżne. Żadna przyjemność w taką pogodę ruszać się z domu, a tym bardziej pracować pod chmurką.
Studio jest miejscem doskonałym na niepogodę- nie pada na głowę, nie wieje w twarz, jest ciepło i przyjemnie, a coraz krótszy dzień nie robi żadnego wrażenia ani na mnie, ani na modelu.
Kilka tygodni temu zostałem poproszony o wykonanie sesji fotograficznej dla Connected Life Magazine (swoją drogą zachęcam do czytania). Redaktor Naczelny potrzebował fotografie modela w kilku pozach, tak aby później grafik mógł go wyszparować i wstawić na karty magazynu dodając samochodziki.
Była to sesja fotograficzna prezesa Navi Expert. Wykonane przeze mnie fotografie zostały wydrukowane w tym magazynie, a zarys pracy możecie zobaczyć na obydwu fotografiach. Atmosfera na planie bardzo pozytywna, dużo śmiechu, żartów, ale i rozmów na tematy związane z nawigacją. Dowiedziałem się między innymi o tym jak zbierane są dane które tworzą nawigacje online, na jakiej zasadzie działa system informujący nas o korkach, a także dlaczego Navi Expert jest lepszy od Google Maps. Z sesji wyszedłem z nowym doświadczeniem fotograficznym, a także z rocznym abonamentem na nawigacje 🙂
0 komentarzy