Dobre karty pamięci zapewniają bezpieczeństwo i spokój ducha w czasie pracy. Nie warto na nich oszczędzać, kupując z nieznanych źródeł.
Siedząc z notatnikiem w dłoni i delektując się pyszną kawą w jednej z warszawskich kawiarni, przygotowywałem się do sezonu ślubnego 2016. Rozpisywałem sobie strategie marketingową, cele, założenia oraz coś, na co do tej pory zupełnie nie zwracałem zbytnio uwagi: bezpieczeństwo zapisanych danych. Wielokrotnie podczas mojej fotograficznej kariery spotykałem się z wpisami na forach, które dotyczyły utraty zdjęć, przypadkowym ich kasowaniem, formatowaniem czy po prostu błędami kart. Od początku mojej zabawy w fotografa, nigdy nie zdarzyła mi się tego typu tragedia, że zdjęcia nagle wyparowały, jednak dochodząc do momentu w jakim jestem teraz- stwierdziłem, że warto się zabezpieczyć. Powoli buduję swoje nazwisko, w moim Piastowie jestem rozpoznawalny jako fotograf, natomiast od osób które prosiły mnie o wykonanie zdjęć podczas komunii, chrztu, czy sesji rodzinnej, słyszę tylko ciepłe słowa dotyczące materiału który im oddaje. To miłe i budujące, a także dające motywacje do dalszej, ciężkiej pracy nad własnym warsztatem, z którego nie ukrywam- jestem dumny.
Canon 5D mark III jest wspaniałą maszyną, która w połączeniu z najlepszymi szkłami serii L daje piękny obrazek. Wszystko cudownie i fajnie, jednak siedząc i biorąc kolejne łyki równie wspaniałego latte, zacząłem zadawać sobie jedno zasadnicze pytanie: Co jeżeli wracając ze ślubu, okaże się, że nie mam zdjęć? Co jeżeli zdjęcia będą zawierały błędy i nie będą dawały się odczytać? Co wtedy powiem parze młodej? Sorry, ale błąd karty, nie mam waszych zdjęć? Nie wyobrażam sobie nieoddania materiału z najważniejszych chwil w życiu młodych. Tym bardziej, że wielokrotnie podczas spotkań z parami młodymi padały słowa typu: -Łukasz, widzieliśmy jakie super zdjęcia robisz i nie chcemy brać kamerzysty. Moje wewnętrzne JA wtedy rośnie i jestem dumny, że ktoś ufa mi aż do tego stopnia.
Karty pamięci
Szczerze mówiąc, do tej pory skupiałem się głównie na aparacie i obiektywach. Sądziłem, że mając aparat i szkła z prawie najwyższej półki, pozostaje mi szlifowanie warsztatu i ciągłe podnoszenie poprzeczki jakościowej. Karty pamięci jakieś tam miałem, robiłem zdjęcia, zgrywałem, robiłem, zgrywałem, robiłem… No właśnie, jakieś tam. Nigdy nie przykładałem zbyt dużej uwagi do kart które posiadam. Postanowiłem to zmienić i zaopatrzyć się w nowe, bardzo popularne, a jednocześnie jedne z najlepszych na rynku Sandiski. Dlaczego nowe? Ponieważ nie przywykłem oszczędzać na sprzęcie, jeszcze kilka lat temu chętnie korzystałem z tańszych zamienników, jednak uznałem, że nie ma sensu łaszczyć się na kilkaset złotych, przez które można stracić o wiele więcej- dobrą opinie i klientów.
Marne szanse, że nowa karta pamięci padnie, albo zacznie wykazywać jakieś błędy plików. Ja poszedłem o krok dalej i postanowiłem, że zminimalizuje do minimum możliwość jakiegokolwiek fakapu. Postanowiłem w pełni wykorzystać dobrodziejstwo jakim Canon obdarzył 5DmkIII, czyli podwójny slot kart pamięci na SDki oraz CFki. Wybrałem się do sklepu kupiłem zestaw 4 karty- 2x CF oraz 2x SD. Karty które kupiłem to Sandisk Extreme 32GB – takie ładne, złote symbolizujące boskość, niezniszczalność i wieczność (czego sobie i wam życzę). Wyższym modelem są już tylko Sandisk Extreme Pro- karty używane przez fotografów sportowych, paparazzo, kotleciarzy itp. Droższe, szybsze, jednak nie zdecydowałem się na nie, ze względu, że moja puszka nie pozwoli mi w pełni wykorzystać ich właściwości.
Kupując karty pamięci swoje kroki skierowałem od razu do sklepu fotograficznego MultiFoto, szerokim łukiem ominąłem allegro i inne sklepy wielobranżowe. Istniało tam bardzo duże prawdopodobieństwo, że zamiast oryginalnych Sandisków, mogłem zostać przysłowiowo wsadzony na konia i zakupić marne podróbki. W sumie wydałem nieco ponad 600 złotych, jednak nie traktuje tego w kategoriach straty, tylko inwestycji we własne bezpieczeństwo. Wiem, że niektórych początkujących fotografów taka suma wydana na same karty pamięci może przerażać i równie dobrze można kupić w tej cenie jakiś podstawowy obiektyw, typu Canon 50/1.8 STM, jednak tak jak napisałem wcześniej- na pewnym poziomie fotografii, oszczędzanie można określić mianem strzelania sobie w kolano.
Jak to chodzi?
Od momentu zakupu tych kart minęło już kilka dni, a ja zdążyłem zrobić 2 tematy- 1 ślub i 2 reportaże uliczne. Troszeczkę martwiłem się o pojemność buforową tych kart, jednak jak się potem okazało- zupełnie niepotrzebnie. Zrobiłem nawet mały test porównawczy dla jednej i dwóch kart, oraz objętości buforu.
ZAPIS WIELOKROTNY (na dwóch kartach jednocześnie):
RAW / wskazane: 13 / wykonane: 15
mRAW / wskazane: 9 / wykonane: 13
sRAW /wskazane 12 / wykonane 16
ZAPIS STANDARDOWY (jedna karta CF):
RAW / wskazane: 13 / wykonane: 25 (później pojedyncze klatki z chwilowymi przestojami)
mRAW / wskazane: 9 / wykonane: 20 (później 2-3 klatek w serii z chwilowymi przestojami)
sRAW / wskazane: 12 /wykonane: 20 (później 2 klatki w serii z chwilowymi przestojami)
0 Comments