W fotografii musisz mieć dobry sprzęt i być dobrym cudotwórcą, inaczej nigdy nie będziesz dobrym fotografem.
Klient płaci- klient wymaga. Klienta nie interesuje to jakie są warunki atmosferyczne, w jaki sposób dostaniesz się na miejsce zlecenia, jakie jest światło w kościele i czy nie przeszkadza Ci kolor witraży w oknach. Masz być, masz zrobić, masz oddać materiał który wykonasz z największą staranności oraz włożysz w to całe serce i umiejętności- od tego tam jesteś. Rozkaz wykonać, o trudnościach nie meldować! Basta.
Moja parafia
Kościoły są różne, jedne duże i jasne- inne małe i ciemne, jedne nie mają zbyt dużych okien- inne wręcz przeciwnie, mają potężne kolorowe witraże przez które wesoło wpadają promyki słońca. Doskonale pamiętam swoje początki fotografowania uroczystości kościelnych- dramaturgia w pełnej postaci. Na głęboką wodę rzuciłem się w kościele parafialnym- Parafia Chrystusa Króla Wszechświata w Piastowie, w słoneczny dzień- bardzo ładny, jasny, przyjemy w fotografowaniu, natomiast wieczorem lub w bardzo pochmurne dni… Fotografowałem w dziesiątkach kościołów, jednak jeszcze nie spotkałem żadnego, który stopniem trudności przypominałby mój, mały parafialny kościółek. Ołtarz oświetlają światła, których temperatura barwna jest tak zimna, że momentami biel wpada w delikatny błękit, natomiast reszta kościoła oświetlana jest przez zwykłe, żółte żarówki.
Dla przykładu, osoba ubrana w białą albę, na fotografii:
- Stojąca w prezbiterium- będzie miała albę koloru błękitnego
- Stojąca w nawie głównej- będzie miała albę koloru żółtego
- Stojąca w prezbiterium- będzie miała albę koloru białego
- Stojąca w nawie głównej- będzie miała albę koloru białego
Powiedzenie, że punkt widzenia zmienia się od punktu siedzenia jest tutaj jak najbardziej słuszne i ma swoje zastosowanie. Taki miszmasz, niesamowita gra świateł panuje w moim kościółku.
Ursynów
Zlecenie wykonania Chrztu na Ursynowie wpadło mi w zaskakujący i niespotykany do tej pory sposób. Chrzest miał być o godzinie 11.00 w kościele pod wezwaniem błogosławionego Władysława z Gielniowa na warszawskim Ursynowie, natomiast telefon z zapytaniem czy podejmę się otrzymałem o 01:30, czyli dziesięć godzin przed uroczystością. Warunki i szczegóły zostały uzgodnione, sprzęt zawsze czeka w torbie, więc pozostało mi wrzucić akumulator do ładowania i położyć się spać. Na miejsce- jak to zwykle bywa, przyjechałem o 15 minut za wcześnie, więc postanowiłem wejść na mszę świętą i obejrzeć sobie kościół- zawsze to robię będąc w nowym miejscu. Kościół wydał mi się bardzo przyjemny, równomiernie oświetlony, wysoki, o jasnych ścianach i sklepieniu oraz dużych witrażach bocznych. Jednego nie wziąłem pod uwagę- podczas oględzin słońce na chwilę się schowało za chmurki, co miało kluczowe znaczenie przy późniejszym fotografowaniu.
Msza święta
Przed Mszą świętą wykonałem krótką sesję plenerową w sąsiadującym przy kościele parku, a następnie wspólnie z rodzicami i rodzicami chrzestnymi Kacperka udaliśmy się do kościoła. Po wejściu- zamurowało mnie. Słońce wyszło zza chmur i jego promienie wpadały do wnętrza świątyni przez potężne, całkowicie żółte witraże znajdujące się za ołtarzem (patrz foto). Pomyślałem sobie: trudno, zdarza się, trochę więcej czasu poświęcę na obróbkę i już. Myślałem, że to koniec niespodzianek na dziś i nic mnie już nie zaskoczy. Zaskoczyło i było to podwójne uderzenie poniżej pasa. „Moja” rodzinka po dopełnieniu formalności w zakrystii zasiadła w wyznaczonej przez lektora ławce, a ja oddałem się fotografowaniu rozbawionego malca. Co prawda zdjęcia wychodziły żółte, ale uznałem, że poradzę sobie z tym w post-produkcji i nie będę marnował czasu na zabawę z balansem bieli (słońce za chmurami). Gdy rozpoczęła się Msza święta, słońce postanowiło wyjść zza chmur i dostając się do wnętrza kościoła idealnie wpadać na twarze „mojej” rodzinki. Usiadłem z wrażenia, dosłownie. No z takimi warunkami nie miałem jeszcze do czynienia. Przez chwilę chodziła mi po głowie nawet lampa błyskowa, ale dobrze, że szybko zrezygnowałem z tego pomysłu i nawet po nią nie sięgnąłem.
[image_with_text image=’https://lukaszklosinski.com/wordpress/wp-content/uploads/2015/08/Zrzut-ekranu-2015-08-27-o-09.56.53-e1440662383800.png’ title=” title_color=” title_tag=”] [/image_with_text]
Lightroom
Po chrzcie wróciłem do domu, jednak nie zgrywałem od razu materiału na komputer. Zostawiłem na karcie i postanowiłem trochę odczekać- za dużo niespodzianek miałem już tego dnia. Następnego dnia zasiadłem przed komputer, zgrałem zdjęcia i wrzuciłem je wszystkie do Lightrooma. Zmniejszyłem temperaturę barwną i moim oczom ukazał się piękny obrazek- rodzinka stojąca w mocnym punkcie obrazu dzięki promieniom słońca została wspaniale, jeszcze bardziej podkreślona na tej fotografii. Niestety efekt nie byłby taki doskonały, gdybym fotografował słabszym aparatem- mogłyby powstać sporo szumów i przekłamania barwne.
[image_with_text image=’https://lukaszklosinski.com/wordpress/wp-content/uploads/2015/08/Zrzut-ekranu-2015-08-27-o-10.00.52.png’ title=” title_color=” title_tag=”]
[/image_with_text]
Podsumowanie
Człowiek całe życie uczy się fotografować, spotyka się z coraz nowszymi- często tak jak w mojej sytuacji, zaskakującymi warunkami w jakich muszę wykonywać fotografię. Grunt to żeby mocno trzymać się własnych przekonań i priorytetów w fotografii. Gdybym w tej sytuacji założył lampę błyskową i starał się odbić na maksymalnej mocy wiązkę światła na suficie- tak ciekawy efekt na pewno by mi nie wyszedł. Dużym minusem u mnie jest to, że do niedawna bałem się eksperymentować ze światłem, które przecież w fotografii odgrywa rolę pierwszorzędną. Wyniosłem z tego Chrztu bardzo dużo ciekawych spostrzeżeń, które postaram się wdrożyć w swoją fotografię. Co tak naprawdę było trudnego w tym kościele? Nowa sytuacja, z którą nigdy się nie spotkałem i przymus szybkiej (trudnej) decyzji którą podjąłem o niezakładaniu lampy błyskowej.
0 Comments