Pilot. Najpierw miał być pilot, potem mechanik z aspiracjami na pilota, następnie zakochałem się w dziennikarstwie, żeby ostatecznie zostać fotografem.
Lotnictwo zaczęło mnie fascynować już w gimnazjum. Stojąc pod płotem, wypatrywaliśmy lądujące i startujące maszyny, a w głowach budziło się marzenie: „Gdy dorosnę, chce zasiąść za sterami takiego samolotu. Chcę zostać pilotem.” Tak mijały nam długie godziny. Domowe zacisze było miejscem snucia planów na temat mojej przyszłości i grania w Flight Simulator 2004. Oczywiście wszystko odbywało się zgodnie z procedurami, na podstawie prawdziwych instrukcji. Swego czasu z pamięci potrafiłem przygotować do lotu Boeinga 737 i znałem procedury związane z jego lotem. Czar prysł gdy kupiłem swój pierwszy aparat i zacząłem fotografować. Plany się zmieniły.
Jak jest dzisiaj? Raz na jakiś czas podjeżdżam samochodem na starą Wirażową. Staję przodem do taxi prowadzącej samoloty na startu z 29 i oglądam potężne maszyny, które wkrótce przy użyciu nieznanej mi siły wzbiją się w powietrze. Ten środek transportu zawsze będzie mnie fascynował i zadziwiał. Ostatecznie, Ja zostałem fotografem, a Miłosz operatorem.
0 komentarzy